Byakko Do Dojo
  • Dojo
  • Aktualności
  • Galeria Wydarzeń
  • Wideo
  • In
  • Energia
  • Mandale
  • Duch Aikido
  • O nas - po japońsku
  • Teksty
  • Kontakt
  • Linki

Morihei Ueshiba O-Sensei  i Masahisa Goi  Sensei

Spotkanie dwóch niezwykłych postaci , które odegrały ważną rolę we współczesnej duchowości japońskiej jest treścią tego artykułu.
Jeden z bliskich przyjaciół i współpracowników Goi sensei p. Hideo Takahashi przez lata towarzyszył również Ueshibie sensei i zapisywał jego nauki , które zostały opublikowane jako "Takemusu Aiki" i  wydane przez Byakko Press. W dawnym Byakko Dojo - Hijirigaoka w Ichikawa (Japonia) Ueshiba sensei osobiście otworzył Aikido dojo.
Obecnie w Ośrodku Byakko u podnóża góry Fuji również kontynuowana jest praktyka Aikido , a zajęcia prowadzi m.in. Tatsunori Imamura shihan (7 dan Aikido Aikikai), który naucza również w Polsce.
     Morihei Ueshiba i Masahisa Goi w Aikido Hombu Dojo                                    Masahisa Goi z bokkenem


Spotkanie z Mistrzem Morihei Ueshiba.

Picture
Z Mistrzem Morihei Ueshiba spotkałem się po raz pierwszy w październiku 1957 r. Złożył mi wtedy wizytę w sali wykładowej w Kanda, śródmiejskiej dzielnicy Tokio. Od dawna pragnąłem spotkać się z nim przy jakiejś okazji i znowu zacząłem o tym myśleć, gdy wpadła mi w ręce książka o aikido, wydana przez Kowado Co.. Moje życzenie ziściło się zaledwie w kilka dni później.

Nazajutrz po przeczytaniu owej książki poprosiłem jednego z moich pracowników o wysłanie moich książek Mistrzowi Ueshibie. Mój pracownik właśnie pisał adres na gotowej do wysłania przesyłce, gdy zjawiła się niejaka pani Hayashi. Zauważywszy napisany adres, zawołała: “O, Mistrz Ueshiba! Mój mąż go dobrze zna”. Jak później mi powiedziano, jeden z dyrektorów mojego stowarzyszenia napomknął wtedy, że “nasz mistrz chciałby kiedyś zobaczyć się z Mistrzem Ueshibą”. “W porządku -- odparła pani Hayashi. -- My także bardzo byśmy się cieszyli, gdyby Mistrz Goi i Mistrz Ueshiba mogli się spotkać. Wynikłoby z tego dużo dobrego. Jak wrócę, poproszę męża, żeby powiedział o tym Mistrzowi Ueshibie”. Odjechała pospiesznie, a następnego dnia zatelefonowała i powiedziała: “Mój mąż natychmiast powiadomił Mistrza Ueshibę o życzeniu Mistrza Goi. Mistrz Ueshiba powiedział: ‘Czułem, że ktoś będzie do mnie przysłany, abym spotkał się z osobą, z którą naprawdę chciałem się zobaczyć, i zastanawiałem się, kto to ma przybyć. I okazało się, że to państwo. Jestem gotów wkrótce udać się do miasta Ichikawa.’” Odpowiedziałem, że do Ichikawy jest daleko, więc proszę, żeby odwiedził mnie w Kandzie w dniu, kiedy będę miał tam spotkanie. Wtedy nareszcie będziemy mogli porozmawiać.

Wszystko to zbiegło się zbyt dobrze, żeby można było to uznać za przypadek. To coś więcej niż zbieg okoliczności, że ktoś pojawia się niechcący akurat w tym momencie, gdy ktoś inny pisze na przesyłce adres osoby, którą tamten ktoś dobrze zna. Równie trudno nazwać przypadkiem to, że Mistrz Ueshiba przeczuwał spotkanie ze mną na miesiąc wcześniej -- od chwili, kiedy usłyszał o moim istnieniu.

Zanim padły pierwsze słowa powitania, nasze umysły się zjednoczyły, tak że mogłem w pełni pojąć osobowość Mistrza Ueshiby, a raczej jego boskość, a i on, jak się wydaje, w pełni zrozumiał mnie.

Mistrz Ueshiba (który, jak słyszałem, nie zwykł prowadzić tak długich rozmów), został u mnie dwie godziny, do szóstej, kiedy to rozpoczynał się mój wykład. Czuł się swobodnie i promieniował głębokim, płynącym z serca zadowoleniem. Kiedy przyszła pora rozstania, wyglądał tak błogo, jakby wcale nie miał zamiaru wyjść. Na odchodnym powiedział mi: “Będziemy się często widywać”.

“Aiki” to droga do harmonii z wszechświatem
Słuchając tamtego dnia Mistrza Ueshiby i czytając książkę na temat aikido, poczułem, czym jest ta sztuka. Podstawą aikido, będącego pewnym rodzajem budo (japońskie słowo oznaczające sztuki walki), jest praktykowanie“ku”czyli pustki. Aikido to swobodny, niezakłócony ruch Wielkiej Harmonii i Ducha Miłości, rodzących się z ku. Praktykowanie ku to, innymi słowy, opróżnianie się z myśli.

Mistrz Morihei Ueshiba był wielkim człowiekiem, który postrzegał tę prawdę i naprawdę ją praktykował własnym ciałem, toteż nabrałem wielkiej ochoty widywania się z nim. Przekazuję jego własne słowa:

“Aiki nie jest techniką walki z nieprzyjacielem czy pokonywania go. Jest ono drogą do pojednania w świecie i tego, by wszyscy ludzie stali się jedną rodziną.

Sekretem aikido jest zharmonizowanie się z ruchem wszechświata i osiągnięcie z nim jedności. Ten, kto posiadł sekret aikido, ma wszechświat w sobie i może powiedzieć: “Wszechświat i ja to jedno”. Uświadomiłem to sobie za sprawą ku. Nigdy nie przegrywam, bez względu na to, jak szybko atakuje przeciwnik. Dzieje się tak nie dlatego, że moja technika jest szybsza od techniki przeciwnika. To nie jest kwestia szybkości. Walka jest skończona, jeszcze zanim się zacznie.

Gdy przeciwnik stara się walczyć ze mną-wszechświatem, musi on zburzyć harmonię wszechświata. Stąd już w momencie powzięcia decyzji, żeby ze mną walczyć, jest na przegranej pozycji. Nie istnieje żadna miara czasu -- szybko czy wolno.

Aikido jest niestawianiem oporu. Ponieważ nigdy nie stawia oporu, zawsze zwycięża.

Ci, których umysł jest wypaczony, pełen niezgody, od samego początku są pokonani.

Jak zatem można naprostować swój wypaczony umysł, oczyścić serce i osiągnąć harmonię z ruchami wszystkich elementów Natury?

Najpierw należy uczynić serce Kami swoim sercem. Jest ono Wielką Miłością, wszechobecną w każdym miejscu wszechświata, w każdym czasie. ‘W miłości nie ma niezgody. W miłości nie ma żadnego wroga’. Umysł, w którym panuje niezgoda, w którym powstaje myśl o istnieniu jakiegoś wroga, przestaje być spójny z Bożą wolą.

Ci, którzy się z tym nie zgadzają, nie mogą być w harmonii ze wszechświatem. Uprawiają oni budo destrukcji. To nie jest konstruktywne budo.

Dlatego też rywalizacja w technikach, wygrywanie i przegrywanie, nie jest prawdziwym budo. Prawdziwe budo nie zna porażki. ‘Nigdy nie pokonany’ znaczy ‘nigdy nie walczący’.

Zwycięstwo oznacza zwycięstwo nad skłóceniem we własnym umyśle. Oznacza wypełnienie powierzonej nam misji.

To nie jest czysta teoria. Praktykuj to, a zaakceptujesz wielką potęgę jedności Natury.”
(Wyjątek z Aikido Morihei Ueshiby. Tłumaczenie na angielski: Kazuaki Tanahashi i Lay Maurer Jr.)

Tak mówił Mistrz Ueshiba.. Mistrz Ueshiba potwierdza swe słowa czynem. Faktycznie, nikt nigdy go nie pokonał. Jeszcze teraz, gdy to piszę, moje serce płonie z emocji.

Mistrz Ueshiba -- manifestacja boskości
Mistrz Ueshiba z pewnością jest manifestacją boskości. Owa boska osoba była tak skromna, że przybyła, by osobiście zobaczyć się z nieznanym przywódcą duchowym, który swym cielesnym wiekiem dorównuje zaledwie jego synowi (Mistrz Ueshiba urodził się w roku 1883, a ja w 1916). “Od tej chwili nastał czas pracy Mistrzów. Będę w niej pańskim asystentem” oświadczył Mistrz Ueshiba. Jego umysł lśnił coraz jaśniej blaskiem skromności.

Pewna osoba o właściwościach medialnych, która obserwowała Mistrza Ueshibę i mnie podczas spotkania, stwierdziła później, że obaj byliśmy dla niej zupełnie przezroczyści. Było tak, ponieważ żaden z nas nie miał ani śladu ego, a zatem osoba jasnowidząca nie mogła odebrać żadnych fal naszych myśli.

Gdy przyglądałem się postaci Mistrza Ueshiby, to widziałem, że nie przemawia zwykłe jego ludzkie ciało, ale postać słynnego boga sintoistycznego. To było dla mnie dowodem, że Mistrz Ueshiba jest wolny od myśli ego i działa jako boska inkarnacja.

Jak słyszałem, jego aiki potrafi powalić wielu przeciwników naraz albo bez trudu podnieść w górę setki kilogramów. W takich przypadkach materialne ciało Mistrza staje się ku czyli pustką, i działa przezeń bóstwo sztuk walki, o którym uczy sintoizm. Wiedziałem o tym już wcześniej, ale po spotkaniu z nim lepiej pojąłem, jak to się odbywa.

Tak jak pisałem w mojej autobiografii Człowiek, który połączył niebo i ziemię, stałem się ku dzięki prowadzonej według wskazówek mojego Boskiego Opiekuna praktyce zatrzymywania myśli, to jest patrzenia na wszystko jako na ku. Po dziś dzień Bóg posługuje się moim ciałem, moją głową, moimi ustami, korzysta z mojej wiedzy i wykształcenia, i każe mi pracować na rzecz odbudowy świata Wielkiej Harmonii, Bożego świata.

Mistrza Ueshiby doświadczenia jedności z Kami
Mistrz Ueshiba tak wspomina swe doświadczenia chwil, kiedy stał się jednym z Kami:

“Myślę, że było to wiosną 1925, kiedy samotnie spacerowałem po ogrodzie. Nagle poczułem, że wszechświat zadrżał, i z ziemi wyskoczył złocisty duch, który otoczył moje ciało jakby całunem i uczynił je złotym.

W tej samej chwili mój umysł i ciało stały się światłem. Zacząłem rozumieć szczebioczącą mowę ptaków i jasno uprzytomniłem sobie Umysł Boga, Stwórcy tego wszechświata. W tym momencie doznałem oświecenia: źródłem budo jest Boża Miłość -- Duch kochającej opieki nad wszystkimi istotami. Łzy radości pociekły z moich oczu.

Od tamtej chwili zacząłem czuć, że cała Ziemia jest moim domem, i że słońce, księżyc i gwiazdy są moje. Stałem się wolny od wszelkich pragnień, nie tylko pozycji, sławy i majątku, ale również od pragnienia bycia silnym. Zrozumiałem: budo nie polega na powaleniu przeciwnika własną siłą; nie jest także narzędziem, które ma prowadzić świat do wojennych zniszczeń. Uprawiać prawdziwe budo to akceptować ducha wszechświata, utrzymywać w świecie pokój, właściwie produkować, ochraniać i pielęgnować wszystkie istoty w przyrodzie. Zrozumiałem: trening budo polega na przyjmowaniu Bożej miłości, która stale stwarza, ochrania i pielęgnuje wszystko w przyrodzie, oraz na przyswajaniu jej własnym umysłem i ciałem”.

Powiedział też: “Około pierwszej albo drugiej nad ranem wyszedłem do ogrodu i stanąłem z mieczem. Ni stąd ni zowąd jednak pojawiło się przede mną coś białego, jakieś ciało astralne. Biała postać stanęła naprzeciwko mnie, także z mieczem w rękach. Tak zaczął się mój trening miecza.

W chwili, gdy rzuciłem się naprzód, by uderzyć przeciwnika, postać momentalnie się przybliżyła. Miecz przeciwnika znalazł się równocześnie przed moim brzuchem i klatką piersiową. Nie mogłem sobie pozwolić na najmniejsze odsłonięcie. Gdy zacząłem ćwiczyć, moje ruchy były powolne. W pewnym momencie treningu, kiedy ciało astralne zbliżyło się, ściąłem jego miecz. Wtedy biały przeciwnik zniknął.

Po jakichś trzech dniach takiego treningu miecz zniknął pod moim miażdżącym spojrzeniem. Popatrzyłem wtedy na siebie samego. Nie widziałem żadnych konturów, tylko świetlistą sylwetkę. Pomyślałem, że to moje ciało duchowe. Dookoła otaczały mnie obłoki światła. Mimo to, nadal byłem przytomny i czułem, że w rękach mam miecz. Nie było jednak miecza, tylko mój oddech. To trwało przez dwa tygodnie.

W chwilę potem znowu się zatrzymałem. Nie było już miecza, ani mnie, ani obłoku światła, ale czułem, jak gdyby moje ciało rozszerzało się na cały wszechświat. W tym momencie nie było białego światła. Mój oddech panował nad wszystkimi biegunami wszechświata, a wszechświat był we mnie.

Zrozumiałem, że to jest serce religii, i że budo opiera się na tej samej podstawie, co wszelka religia. Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło.

Moje serce wezbrało pełną czci wdzięcznością wobec Wielkiego Boga i rozpłakałem się, bo nagle zdałem sobie sprawę, że wszystko, co istnieje -- góry, rzeki, trawy, ptaki, zwierzęta, owady i ryby -- to przejawy misternej maszynerii Wielkiego Wszechświata”.
(Wyjątek z Byakkô Magazine z lutego 1960 r.)

Poniżej, dla porównania, zamieszczam fragment mojej książki Człowiek, który połączył niebo i ziemię, gdzie opisałem podobne własne doświadczenie.

Moje doświadczenie zjednoczenia z Kami
“Jakże piękna jest natura! Niemal rozpływałem się w jej pięknie, a jednak wciąż słyszałem głos pełen bólu, dochodzący gdzieś z głębi serca. Nie potrafię w pełni cieszyć się tym pięknem, dopóki nie uwolnię się od całego bólu chorób i nędzy tego świata -- tak jakbym ja sam był odpowiedzialny za wszystkie jego niedole.

Szedłem, w duchu odpowiadając na ten głos i z naciskiem powtarzając słowa mojej zwykłej modlitwy: ‘Kami, proszę, posłuż się moim życiem dla Twojego dzieła’. Tak się modląc, dotarłem do przystani promu, aby przeprawić się na drugi brzeg. Już miałem zacząć schodzić w dół skarpy, gdy rozległ się głos jak uderzenie gromu: ‘Ja, Kami, przyjąłem twoje życie. Czy jesteś gotów?’

Głos ten nie zrodził się w mojej wyobraźni, ani w moich myślach. On niewątpliwie pochodził z nieba. Był to dźwięk obdarzony znaczeniem, niebiański głos. Z pewnością słyszałem wyraźnie i głos, i słowa, które wypowiadał. Brzmiało to jednak inaczej niż duchowe słowa o wibracjach ludzkiego głosu, które później przychodziło mi słyszeć co rano i co noc. “Tak!” -- odpowiedziałem bez chwili wahania. W owej chwili wszystko co moje stało się własnością Kami. Bez reszty zniknęła indywidualność, czy też jaźń, nazywana Masahisa Goi. Ale wszystko to stało się jasne dopiero dużo później.

Przez chwilę z zamkniętymi oczami stałem jak wryty na brzegu. Nie będąc w stanie myśleć o niczym, otworzyłem oczy jak ktoś, kto właśnie się przebudził z głębokiego snu. Słońce świeciło jaskrawo. Śpiew ptaków brzmiał wesoło w moich uszach. Ruszyłem w kierunku promu, rozcierając dłońmi ciało, zesztywniałe od chwilowego napięcia.

Moje życie już wcześniej było poświęcone niebu. Ciało moje istniało tutaj, sięgając od nieba do ziemi. W sercu miałem absolutną jasność, a Głos z Nieba nie budził we mnie żadnych wątpliwości.”

Po tym doświadczeniu musiałem przebyć rozmaite duchowe praktyki. Tym, kim jestem dziś, stałem się po tym, jak…

“Przed snem, jak zwykle, oddałem się medytacji. Dzięki mojej praktyce zatrzymywania myśli potrafię momentalnie wejść w stan “toitsu”. Gdy tamtej nocy wszedłem w toitsu, natychmiast znalazłem się w fazie nieprzerwanego wydechu, w ogóle bez wdychania. I wtedy przed moimi oczami ukazał się wielki, przejrzysty jak kryształ, okrągły słup, który zdawał się sięgać nieba. Unoszony siłą wydechu, zacząłem się wznosić w górę tego słupa…

Dotarłszy do rozjarzonego złocistym światłem siódmego poziomu świata duchowego, znalazłem się pośród tej jasności. Było to tak, jak gdyby wszystkie kolory zmieszano i oczyszczono. Siedziałem na jaśniejącym złotym krześle, z purpurową koroną na głowie, taką jaką mogli nosić starożytni dostojnicy. Nie zdążyłem nawet wykrzyknąć ze zdumienia -- moja świadomość zjednoczyła się z tą postacią.

Po tym zespoleniu wstałem pełen spokoju. Z pewnością to świat bogów. Widzę ich wielu, jak przybywają i odchodzą… moja ziemska jaźń zjednoczyła się z moją jaźnią niebiańską (Prawdziwym Ja). Moja świadomość w końcu zaczynała pojmować duchową jedność Kami i mojej istoty.

Praktykując zatrzymywanie myśli, intuicyjnie wiedziałem, że moja prawdziwa jaźń zawsze istnieje tuż tuż, jeszcze trochę głębiej, jeszcze o krok wyżej. I właśnie w tamtym momencie mogłem wreszcie naprawdę zjednoczyć swoją jaźń z Prawdziwą Jaźnią, co dotychczas mi się nie udawało. Moje wewnętrzne światło przedarło się w końcu przez wszystkie przeszkody i zajaśniało pełnym blaskiem. Od tamtej chwili zawsze myślę o sobie jako o czystym świetle i uratowałem wiele chorych i cierpiących osób, pozwalając by światło z mojego wnętrza emanowało na innych.

Jasno zdałem sobie sprawę, że najgłębszą częścią ludzkiej istoty jest niebo i że we wnętrzu każdego człowieka istnieje niezależne od ego światło Boskiej Jaźni.

[…] Koncepcja ku nie jest jeszcze końcem drogi. Być oświeconym to tyle co wygasić wszelkie zjawiskowe i ziemskie myśli. W tym momencie twoja prawdziwa jaźń i prawdziwy świat zespalają się w jedno z tą jaźnią zjawiskową i zjawiskowym światem. I wtedy w końcu pojawia się “Jaźń”, zespolenie Nieba i Ziemi, inaczej mówiąc Kami i ludzkiej jednostki w jedną formę. Czym jest prawdziwa jaźń? Jest ona Boską Jaźnią, Miłością, Wielką Harmonią, Wolnym i Nieograniczonym Umysłem”.

Jak się zakończyło tamto doświadczenie?

“Po chwili zagłębiłem się w medytacji i przed moimi oczami zajaśniało niezwykłe światło. Wpatrywałem się w nie bez poruszenia myśli. Wtedy, daleko przede mną, ukazał się we własnej osobie Budda. Siedział w swej znanej z posągów pozycji -- ze skrzyżowanymi nogami, na piedestale czystego lotosu -- i wyciągał do mnie ręce. Gdy bezwiednie też wyciągnąłem do niego ręce, Budda położył mi na dłoni złotą kulę -- mogła to być cintamani. Z czcią uniosłem ją do czoła, po czym złożyłem na sercu mojego duchowego ciała. Dał mi także pięć liści drzewasakaki (taką nazwę nosi ono w świecie zjawiskowym) i zniknął pośród jasnego światła. Przez chwilę medytowałem dalej, chcąc w ten sposób pożegnać Buddę. Wtedy, także z promienistego blasku, wyłonił się Jezus Chrystus dźwigający krzyż. Gdy tylko go zobaczyłem, błyskawicznie wniknął w moje ciało i już go nie widziałem.

 Medytacja tego ranka dobiegła końca, a ja wciąż słyszałem w sobie ten głos. Nie tyle byłem pod głębokim wrażeniem, co po prostu czułem całym sobą misję, którą mam do spełnienia. Moja dusza wiedziała dobrze, że owe zdarzenia nie są zaledwie złudzeniami, ponieważ wyraźnie słyszałem głos w moim wnętrzu: ‘Od dziś jesteś wolny i nieograniczony. Wypełnij swą misję’. Stałem się człowiekiem zdolnym poznawać wszystko intuicyjnie, to jest oświeconym.

Od tego dnia stałem się na powrót tym, kim byłem dawniej, zanim zaabsorbował mnie problem ducha i duszy. Myślałem o wszystkim posługując się własną głową, mówiłem własnymi słowami, poruszałem się na własnych nogach, uśmiechałem się do ludzi moim własnym uśmiechem. Przestałem spoglądać w niebo, a moja twarz zaczęła naturalnie i swobodnie wyrażać to, co przebiegało w moich myślach..

Moim rodzicom, star
szym braciom i ich żonom oraz młodszemu bratu wydawało się, że znów jestem taki jak kiedyś. Powróciły nawet noce, kiedy ów syn w beztroskim i pogodnym nastroju czule oklepywał nogi swego ojca-staruszka i masował ramiona matce”.

Mistrz Ueshiba rozpoczął praktykę budo od siły fizycznej, a dzięki przeżyciu stanu zjednoczenia Kami i siebie w jednej postaci ostatecznie stworzył “Aiki Budo”, całkowicie zgodną z drogą duchową. Ja ze swej strony od początku znałem swoją słabość, toteż zdałem się całkowicie na Kami.

Choć poszliśmy drogami zupełnie odmiennych praktyk, obaj osiągnęliśmy dokładnie ten sam stan. Myślę, że to właśnie przyciągnęło nas ku sobie.

                                                                                                                                 MASAHISA  GOI

objaśnienia:
Kami- duch, bóg, nieogramiczona energia, jedność.
Ichikawa - jedno z wschodnich przedmieść Tokio.
cintamani - według buddyjskiej tradycji posiadacz tej kuli może spełnić każde swoje życzenie.
sakaki - japońskie święte drzewo, którego liście ofiarowuje się na ołtarzach.  

Aikido dojo przy Hijirigaoka Byakko Dojo w Ichikawa.

Picture


Zdjęcia z książki "Takemusu Aiki" wydanej przez Byakko Press prezentują pokaz Aikido w wykonaniu O' Sensei  podczas ceremonii otwarcia Aikido dojo (1958r.) przy Byakko Hijirigaoka dojo z udziałem m.in. Masahisa Goi .
Obecnie po przeniesieniu ośrodka do podnóża góry Fuji, Aikido dojo znajduje się na terenie nowego ośrodka.

Picture
Hombu Dojo- Tokio. Słup Pokoju przyjął Kisshomaru Ueshiba - Aikido Doshu (początek lat osiemdziesiątych XXw.)
Picture
Moriteru Ueshiba- Aikido Doshu podczas pokazu w Budokanie z okazji Światowego Celebrowania Pokoju ( wrzesień 2000r.)
10 listopada 2012r. został przekazany Słup Pokoju dla Karkonoskiego Stowarzyszenia Aikido w Szklarskiej Porębie. Słup przekazał prof. Hideo Nakazawa wraz z towarzyszącymi mu osobami na ręce Jerzego Sapieli Sensei (5dan Aikikai)- Prezesa Karkonoskiego Stowarzyszenia Aikido oraz Wiceprezesa Polskiej Federacji Aikido. Stowarzyszenie nadało honorowe członkostwo gościom z Japonii oraz Jackowi Kozłowskiemu.
Picture
Obraz
Powered by Create your own unique website with customizable templates.